Goryle Górskie w Ugandzie. Atak, czy straszenie żółtodzioba?

2 grudnia 2018
2 grudnia 2018 Janusz Gałka

Goryle górskie w Ugandzie. Atak, czy straszenie żółtodzioba?

To był jeden z tych poranków, o których marzysz gdy wybierasz się w podróż swego życia. Rześko, miękkie światło, egzotyczne otoczenie i dreszcz emocji “co mnie tam czeka? …” Wizyta w Ugandzie miała być krótkim epizodem w kolejnym roku wypraw i przygód “z tej ziemi”. Ostatecznie stała się jednak ciekawym doświadczeniem do kolekcji: “no co ty? Coś takiego wydarzyło się naprawdę?” Goryle górskie zatem …

(english? scroll down please!)

Chronić goryle górskie, czyli Johnny i jego żelastwo

John był jednym z “ochroniarzy”, a może rangerów, który miał czuwać nad naszą bezpieczną wędrówką w ugandyjskiej dżungli. Był wyraźnie dumny ze swego AK 47. Automat na parcianym  pasku sprawiał, że unosił się kilka centów nad ziemią, co przy jego wzroście musiało być nielada kłopotem. Nisko zawieszone konary drzew waliły go bowiem złośliwie w skroń szepcąc pacyfistyczne: “głupi John, rzuć to żelazo, bądź wolny, bądź jak kwiat, odrzuć przemoc, … szanuj zieleń”. Ale John nie był głupi. Urodził się w regionie świata, w którym żelastwo na pasku nosił jego dziadek i ojciec – zawsze na wszelki wypadek. Nie, nie chodziło o to, że chłopak chciał uniknąć losu wielu milionów Tutsi i Hutu – wahadło historii sięgnęło bowiem ostatnio przeciwnego bieguna i Rwanda jest najbezpieczniejszym, mlekiem i miodem płynącym krajem Afryki. John zna opowieści z Demokratycznej Republiki Konga, a bliżej z dziewiczego parku Virunga – tam kłusownicy nie oszczędzili nawet dyrektora parku…

John the ranger in Bwindi Impenetrable Forest, Uganda

John the ranger in Bwindi Impenetrable Forest, Uganda

Łatwy, czy trudny jest ten gorilla trekking (tracking)?

To dzisiaj idziemy “na goryle”. Dla wielu trafiających do Bwindi Impenetrable Forest z różnych stron świata, brzmi to być może jak spacer na krakowski Rynek, jednak nam młodym :)) i gniewnym trafiła się wersja “combat”. Do dzisiaj stojąc przed lustrem z supersoniczną szczoteczką do zębów zadaję sobie pytanie: “gdyby nie sole trzeźwiące jednej z krajanek Trumpa, czy w ogóle dalibyśmy radę?”:)) Zanim weszliśmy na wyrąbaną maczetami ścieżkę, zebrano nas na placu apelowym i dokonano odprawy. Surowe oko rangerów podzieliło niekarny tłum cywilów na grupy. Kobiety w podeszłym wieku i starcy na noszach (tak, tak można sobie zamówić usługę “niesienia do goryla”) zostali przydzieleni do grupy “goryle są blisko”. Naszej ekipie ocenionej na “fit” dostała się goryla familia Oruzogo to grupa “nie wiadomo gdzie są, dawno ich nie widzieliśmy, po kolana w błocie, macie przekichane, przed zmrokiem nie wrócicie”. Wtedy jeszcze tego nie wiedzieliśmy …

Bwindi Impenetrable Forest, Uganda

Bwindi Impenetrable Forest, Uganda

Ruszyliśmy zatem ochoczo, z grupą rezerwy na ustach, w Jądro Ciemności jak pisał ongiś  Joseph Conrad. Już kilka pierwszych kroków zaburzyło rytm piosenki, a krople potu rozpoczęły swą systematyczną operację pokonywania antyperspirantu i wychodzenia w postaci plam, na wierzch szkockich kratą koszul i koszulek z merynosa – to te co zmieniasz raz na dwa tygodnie jak jesteś na safari – bo mają srebrną nitkę i nie śmierdzą … tia, yhy … jony srebra – z angielska – Johny the Silver.

Droga, której nie ma. Goryle górskie w gęstwinie.

Maczetowy - ranger

Maczetowy – ranger

Maczetowi wyrębują nam drogę, a rangerzy pohukują sowio usiłując złapać kontakt z czujkami, których zadanie polega na ustaleniu miejsca pobytu gorylej rodziny. Goryle górskie codziennie zmieniają miejsce swego noclegu. Każdego popołudnia moszczą sobie nowe gniazdo, które jest im posłaniem i nocnym schronieniem. Spoterzy – czujkowi opuszczają zwykle grupę, gdy ta rozpoczyna ów codzienny ceremoniał. Następnego dnia wracają w to miejsce z nadzieją, że naczelnik stada nie poprowadził rodziny w nieznane. Idziemy na przełaj potykając się o korzenie i odcięte gałęzie. Przechodzimy przez strumienie, na których nie ma kładek i wspinamy się na zbocza bez poręczy. Równowaga głupcze! Łapiemy ją zwykle w ostatniej chwili przy pomocy lian, traw i paproci. Zakupione w sklepie militarnym, wzmocnione od wewnątrz rękawice, dają dobrą ochronę przed kolcami i przypadkowymi drzazgami. Vibram moich butów nie nadąża jednak z wyrzucaniem błota spod podeszwy. Od czasu do casu tańczę więc jak bolid F1 na źle dobranej mieszance gum.

Mountain Gorilla tracking in Bwindi Impenetrable Forrest

Mountain Gorilla tracking in Bwindi Impenetrable Forrest

Dobre dwie, może dwie i pół godziny pokonujemy gęstwinę, gdy wreszcie nasza szpica dogaduje się w swoim sowim języku z czujkowymi. Są! Brniemy w tym samym rytmie dalej, choć na wieść o bliskim spotkaniu, idzie nam się łatwiej. Gdy docieramy na szczyt wzniesienia, grupa rozrywa się na dwa peletony, przez chwilę, błądząc po omacku, prowadzę jeden z nich. Wreszcie jesteśmy! Jest super duper gęsto, światło walczy o dostęp do runa. Coś majaczy mi z prawej, podnoszę szkło do oka, chwilę walczę z fokusem – bez szans! Elektronika nie łapie ostrości w tej gęstwinie. Przełączam na “ogień ciągły” AI servo w trybie sportowym. Jak się później okaże, na kilkanaście – ze dwa zdjęcia wyjdą ostre. Zwarta kompozycja gałęzi, liści i paproci. Nic z tego – jestem więcej niż zawiedziony. Posuwamy się powoli w kierunku matki z dzieckiem. Jestem na końcu, bez szans na rejestrację. Zostaję nawet trochę z tyłu. Nagle delikatny szelest, a po nim jak huk wystrzału łamana z impetem gałąź, każą mi rzucić okiem przez lewe ramię. Na mojej ósmej, w odległości może trzech metrów, wychodzi z lasu samica z młodym. Gorylątko wydaje się nie mniej zaskoczone niż ja. Matka stąpa jednak pewnie w moim kierunku, dziecko plącze się między jej nogami. Samica przechodzi – chciałoby się rzec: “bez słowa” – ocierając się o moje lewe udo. Zamieram i już ich nie ma. Nikt tego nie zauważył. Nawet ja szczypię się w rękę, by sprawdzić czy to nie sen.

Tiny Gorilla with his/her mother

Tiny Gorilla with his/her mother

Atak goryla, czy straszenie żółtodzioba?

Wiecie ile może ważyć goryli silverback? Nawet 200 kilo i więcej. Taki mocarz potrafi osiągnąć 1,80 m wzrostu.

Uwaga! Teraz zmieniam czas narracji, aby podsycić ogień w piecu dramaturgii.

Po niezbyt udanym fotograficznie początku, stado a my wraz z nim, ruszamy w dół zbocza. Słońce! Światło! Przestrzeń! Już po kilkudziesięciu metrach wychodzimy na polanę skąpaną w promieniach słońca. Lucky me – myślę. Stado rozproszyło się i my także podzieliliśmy się na grupy. Ja i jeszcze dwóch współtowarzyszy, ruszamy z rangerem prawą stroną zbocza z zamiarem dotarcia do osobników żerujących w dole. Choć polana wolna jest od drzew, gęstwina mchów i paproci nie pozwala na ocenę odległości, ani tego gdzie i na czym stawiamy nogi. Goryle raz znikają, raz pojawiają się w zaroślach. Czasem tylko falujące krzewy wskazują na ich obecność. Chodziliście kiedyś po dżungli “na ślepo”. Wiecie jakie to uczucie? Stawiacie nogę, a wyobraźnia podpowiada wam te wszystkie historie rodem z horrorów i 25 sequeli Indiany Jones’a – o wężach, tarantulach i mrówkach olbrzymach. Do tego gdzieś tam przed wami silverback, nie za kratą, czy pleksiglasem, ale zwyczajnie na wyciągnięcie ręki! I wtedy co? No właśnie. Wpadacie nogą w dziurę w ziemi. Po pachwinę. Druga noga wygięta pod dziwnym kątem. Taki niewymuszony szpagat. Takie wasze (w sumie moje) … porąbane szczęście. Siedzę sobie (wiszę?) z nogą w jamie i pewnie jakoś bym to zniósł – barman, stolik, obrusik, drink, palemka, ale jak na złość ten naczelny akurat w tym momencie zapragnął wyskoczyć z zarośli. Tak to sobie tam siedział, żuł liście skubany, zdzierał korę zębiskami, mrużył oczy od słońca, marzył jak każdy zdrowy samiec o seksie z żoną – anioł nie goryl! Ale nie, teraz wariat rzucił się w naszym kierunku! Szkic sytuacyjny: goryl (duży) biegnie w naszym kierunku, ranger z maczetą macha mu przed nosem, ja z nogą w dziurze poziom niżej obserwuję rozwój wypadków jak sufler w teatrze (niby pod podłogą), dwóch towarzyszy tej atrakcyjnej podróży kuli się za mną (w nieznanym stanie ducha i fizis, trzęsąc spodniami).

Goryl w ataku, zdjęcie zrobione z biodra z jamy ziemnej ...

Goryl w ataku, zdjęcie zrobione z biodra z … jamy ziemnej …

Co goryl próbuje skoczyć bliżej, to czujny ranger macha mu maczetą przed nosem. Zasłania w ten sposób dostęp do mnie, który to prawą nogą prowadzę aktualnie eksplorację naukową dziury w ziemi.

Ostre, nieostre, takie wyszło, nie było czasu na ustawianie ISO i czasu migawkii ....

Ostre, nieostre, takie wyszło, nie było czasu na ustawianie ISO i czasu migawkii ….

Szczęście w nieszczęściu ta nierówna próba sił nie trwa zbyt długo. Po trzeciej, czy czwartej szarży naczelny uznaje, że z potomkiem szwoleżwerów spod Samosierry nie ma raczej szans i … ustępuje. Ja oczywiście – wygrzebawszy się uprzednio z przepaści (o! szukałem tego słowa – przepaść będzie odpowiednia dla scenariusza – dziura brzmi zbyt trywialnie) – jak na ułana przystało – wspaniałomyślnie daruję mu życie. Rozejm wydaje się być jednak kruchy. Silverback odwraca się jeszcze kilkukrotnie w naszą stronę, jakby chciał powiedzieć: “I can see you guys”. Taktownie postanawiamy nie stawać mu na odcisku i obserwujemy z większej odległości jak spożywa młode pędy bambusa. Jego wymowny gest … zdaje się pokazywać co myśli o turystach…

Goryl daje nam do zrozumienia co o nas myśli ...

Goryl daje nam do zrozumienia co o nas myśli …

Powrót do bazy i … goryle górskie „pod nosem”

Wracaliśmy długo i mozolnie. Początkowo wydawało nam się, że w drodze powrotnej rangerzy znajdą jakiś skrót i za pół godziny będziemy już na miejscu – niestety trasa zajęła nam ponad 3 godziny. Doszliśmy “na ostatnich nogach”. Niektórzy wsparci na amerykańskich minerałach koleżanki z grupy:). Po dotarciu do lodgu wstąpiły w nas jednak nowe siły. Okazało się, że pod naszą niepobecność, do obozu przywędrowała zupełnie inna rodzina goryli. Zgodnie zatem z teorią Makuszyńskiego błąkaliśmy się po całym świecie, szukając tego co jest naprawdę blisko… Przyjemnie było zasypiać z myślą, że oto 15 metrów obok, tak bliskie nam stworzenia, układają się do snu w naprędce wykonanym gnieździe.

Jeden z młodych samców "obgryza" drzewo w pobliżu mojej chatki

Jeden z młodych samców „obgryza” drzewo w pobliżu mojej chatki

Czy goryle górskie to jedyna atrakcja Ugandy?

Czy tylko goryle górskie są atrakcją Ugandy? Przyjechałem do tego kraju przede wszystkim dla nich. Miałem jednak także plan B. Obok goryli chciałem zobaczyć szympansy i znane z chodzenia po drzewach lwy z Ishasha. Park Narodowy Królowej Elżbiety dostarczył nowego rodzaju przeżyć. Uganda jest jednym z najgęściej zaludnionych krajów afrykańskich. Zarówno wokół tego parku, jak i wokół Nieprzeniknionego Lasu Bwindi zabudowa jest zauważalna. Na szczęscie rezerwaty są dobrze zarządzaną ostoją dzikich zwierząt. Nasza podróż wypadła w październiku i trawa ku memu zaskoczeniu była tu dosyć wysoka.

Rodzina szympansów na ... codziennym spacerze

Rodzina szympansów na … codziennym spacerze

Miałem obawy co do skutecznej obserwacji szympansów. Podczas dwóch trekkingów udało nam się jednak spotkać zwierzęta zarówno na sawannie, jak i w koronie rozłożystych figowców (akurat wtedy owocowały).

Szympany uwielbiają dziko rosnące figi ...

Szympansy uwielbiają dziko rosnące figi …

Czas siesty. Siesta jest długa i przyjemna

Czas siesty. Siesta jest długa i przyjemna

A lwy na drzewach? No cóż, kiedyś myślałem, że to wyjątkowe zachowanie ma miejsce jedynie wśród drapieżników zamieszkujących Park Królowej Elżbiety. W międzyczasie odbyłem jednak wiele podróży do Afryki Wschodniej oraz do Botswany, Namibii, RPA, Zambii i Zimbabwe. Okazało się, że takie zachowania nie są obce populacji lwów w Serengetii i okolicach jeziora Manyara. Co więcej stosunkowo niedawno, miałem okazję obserwować dwa gepardy, które wspięły się na samotne drzewo akacjowe, na granicy Kenii i Tanzanii. Również wtedy trawa w Masai Mara i Serengeti była wyjątkowo wysoka, a zwierzęta jak widać, potrafią się przystosować do zmieniającego się otoczenia. Nigdy jednak nie było mi dane zobaczyć lwów, które jedzą “na wysokościach”. Jest to obcy im zwyczaj w przeciwieństwie do lampartów. Tutaj więcej niż 90 % populacji spożywa posiłki na drzewach. Gotowi na wyprawę do Afryki?

Ishasha - lwica na drzewie

Ishasha – lwica na drzewie

Codzienność w Ugandzie

Codzienność w Ugandzie

Gereza abisyńska

Gereza abisyńska

Ugandyjczycy w drodze do ...

Ugandyjczycy w drodze do …

Charged or just … greated by Mountain Gorilla in Uganda?

Ready for my short travel story? Without mincing words or further ado, let’s just cut to the chase …

It was on one of these lovely mornings you expect to see when you come for a once in a lifetime safari to Africa. We went for common gorilla tracking in Uganda. Many groups did!

A silverback dissatified with my presence

It took us a while to get to our primate family – if 3 hours hill up hill down is a while. In the beginning I had a very bad visibility, wanted to shoot some nice images, but it was almost impossible. Although they were everywhere my lens couldn’t see them clearly in this game of light, shadow, trees and leaves, but finally we got our chance hiking down the hill. We came to an open space with lower bush and lots of sunshine. The place was occupied by some males and one silverback. I was in a group of three and a ranger. We were following one of the alfa males – we got very close and tried to keep the distance, but for him it seemed to be to close. This was my unlucky day! Seconds before “it” happened, my right leg fell into the ground cavity up to the groin. While I was trying to get out, gorilla decided to attack. As you probably don’t know gorillas can stand up to six feet tall and weigh upwards of 400 pounds. Usually they make some threats first – grunts or hoots. Not this time however. There was no way out for me. Our ranger noticed how bad it was. He used his machete trying not to allow gorilla get closer to me.  Moving the blade in front of silverback’s nose from left to the right, didn’t seem to impress much the primate. He attempt 3 times coming closer and closer.

Mountain Gorilla inn full swing ... not a sharp image obviously!

Mountain Gorilla inn full swing … not a sharp image obviously!

My friend - my enemy ...

My friend – my enemy …

With each attack showing his fangs bigger and bigger. Was I scared? Of course I was! I didn’t even think what’s inside the cavity, where my leg stuck. Everything happend so quickly. After the third attack gorilla gave up and walked a few steps away with his head turned towards my face. I think he just wanted to show me: “I am here and I will keep my eye on you”! That happened in Uganda in the Bwindi Impenetrable Forest.

Bwindi Impenetrable Forest

Bwindi Impenetrable Forest

Was I gonna die? Definitely not! The primate just wanted to sho me who is the boss here. There was just a … coincidence that my leg stuck in the cavity and I couldn’t move!

Beginning of the Mountain Gorillas story. Why I went to Uganda?

There were 3 purposes I wanted to visit Uganda. Chimps, famous lions climbing the trees and last but not least endangered Mountain Gorillas (btw few days ago we got a great news that the MG population exceeded 1000 individuals!). To my surprise however I discovered other reasons why I think, everyone should go and spent some time there. People – very friendly, always ready to help, but also very innovative in the conditions they are forced to live there lives. Rain forrest – I never visited the basin of Kongo River, but I saw the impressive documentary about Virunga National Park, which is at its sources. It’s so pristine fresh and untouched, different again to what I saw in the Amazon, Australia, Iguazu or Asia.

Chimpanzees in Queen Elizabeth National Park

Chimpanzees in Queen Elizabeth National Park

Chimps in Uganda

This trip to Uganda was one of the highlights in all my past year’s journeys. We started with … lodge looking for chimpanzees. I was surprised with the enviroment of Queen Elizabeth National Park. So different to all my previous East and South Africa’s experiences. The highly populated outskirts of the park in opposite to almost no man’s land inside of the permises and chimpanzee tracking was somehow different to all my previous game drives. Tall grass in the season we went, didn’t seem to be our supporter, but we were lucky enough to spot primates! We were observing them on the ground and climbing high up the trees very laid back and relaxed, feeding on wild figs, grooming (removing dirt, plants, dried skin, and insects from the hair of another chimpanzee), just enjoying their lives! I hope you can see it from my images.

Lions climbing the trees in Ishasha

Lions climbing the trees in Ishasha

Lions climbing the trees

There was a time I was thinking that this very uncommon lions behavior (lions are cats – and cats usually climb? Don’t they?) is to be found in Uganda in Ishasha Sector of Queen Elizabeth National Park only. Then after many of my travels I found the same unique ability among the prides in Lake Manyara and Serengeti. Even more! I met 2 cheetah brothers climbing trees in Masai Mara! Grass was tall, which obstructed the view for these speedy hunters, so they climbed a solitary tree at Kenya/ Tanzania border. The first reason for lions to climb a tree unlike the leopards is to rest and the second to see for longer distances. Personally I have never spotted lions feeding on a tree – which is the custom of 90 % of leopards.

Mountain Gorilla, Bwindi Impenetrable Forest

Mountain Gorilla, Bwindi Impenetrable Forest

Mountain gorillas for the end

Bwindi Impenetrable Forest National Park has as many as 11 habituated gorilla families and … different degrees of difficulty to get to see them. It deepends on your physical condition, which group (family) you will be able to track. Heat, high humidity, thick rain forest, steep ascents and descents are the main challanges you will find on your way to this unusal encounter. And it is unusual! Actually you don’t feel anything but joy when you finally meet them. I think it’s even a sense of community you feel … and their eyes – so human like…. on this day rangers thought we are fit enough to track one of the most remote – Oruzogo gorilla group. This family is located in Ruhija (northeastern Bwindi). The tourist – Oruzogo encounter story started in late 2011 and in the meantime animals became very popular for its friendly behaviour towards the observers. The group consists of 17 members now including 2 silverbacks. As you could read from my story above we had a very interesting rendezvous with one of the silverbacks. The curious will be happy when I say that this was not the end of the adventures of that day. As you probably know the gorilla tracking permit is an expensive ticket to enter the forest (double expensive in Rwanda than in Uganda), but in my opinion it’s right so, as long the funds go to support the species rescue project. What you surely don’t know is that actually you can enjoy the company of gorilla without leaving the lodge… After an all-day trekking and almost 2 hours bus transfer we came finally back to our hotel just to discover that there is another gorilla group, which arrived to our camp to … pay us a visit! On the glass door of my villa I found the footprints of the gorilla paws. It was raining and already dark when they decided to built an overnight nest next to my bungalow. What a wonderful nighborhood! Imagine waking up in the morning with some of them walking around your domizil – it was an extraordinary experience and for such experiences I am willing to go back soon!

Gorillas ... hand

Gorillas … hand

Tracking mountain gorillas

Tracking mountain gorillas

Uganda's people everyday life ...

Uganda’s people everyday life …

Hitchkiking in Uganda - easy peasy case ...

Hitchkiking in Uganda – easy peasy case …

Kazinga Chanel spotted

Kazinga Chanel spotted

Many of my travels are spontaneous escapades to discover new or hidden destinations. This is the way we prepare our journeys for our friends and clients before they can taste them on their own. See for example our horseback adventures in Patagonia or Okavango Delta

A na koniec? Na koniec jeśli chcecie, aby przygotować dla was taką właśnie podróż – szytą na miarę i z fantazją – zapraszam na moje profile zawodowe.

Tym się zajmuję zawodowo jeśli akurat nie jestem na spotkaniach travel designerów w Kapsztadzie, Marakeszu, Miami, lub Cannes:).

, , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,