Stambuł – 36 godzin nad Bosforem. 36 hours in Istanbul

6 sierpnia 2015
6 sierpnia 2015 Janusz Gałka

english version coming soon!

Stambul-11

Sunrise over Sultanahmet Mosque

Lot

Turkish Airlines z Berlina. Niemcy mają się czego wstydzić. Lotnisko Tegel wygląda jak krakowski Dworzec Autobusowy przed 20 – tu laty. Chcecie zaoszczędzić na parkingu? Pomyślałem, że 24 EUR zamiast prawie 80 EUR za dwie doby to niezły deal – skorzystajcie z Dein Stellplatz – btw. niezły pomysł na biznes. Tureckie linie to wciąż najlepsze rozwiązanie w Europie. Podczas 3 – godzinnego lotu podają w ekonomii posiłek, którego próżno szukać w lotach atlantyckich Lufthansy czy Brytyjczyka. W drodze powrotnej zaskoczyli mnie jeszcze bardziej. Z biznesu wychynął najprawdziwszy kucharz w czapie jak z Baltazara Gąbki, aczkolwiek bez herbu…

Stambul-21

Lądowanie i chaos

To pierwsze bez przygód. Podczas transferu do terminala mielibyśmy ze dwie stłuczki i trzy poważne kolizje. Sprawny kierowca uniknął jednak wypadku. Dałbym sobie głowę uciąć, że trzymał sztamę z kucharzem – jeden dostarczał, a drugi układał posiłek w żołądku. Na koniec jeszcze gwałtowna kłótnia z chłopakiem od wózków (zaparkowal dokladnie vis a vis terminala) i już tłoczymy się w kolejce do okienka z policjantem. To znaczy ekonomia się tłoczy. Własciwa karta Miles&More, lub klasa biznes daja Wam niedemokratyczny przywilej bycia pierwszym. Nie zapomnijcie o wizie. Od jakiegoś czasu można ją wyrobić w 5 minut tutaj. 20 USD na 180 dni. Wykonana na miejscu (w automacie zanim dotrzemy do policjanta) kosztuje więcej.

Internet

Lubię niezależność i unikam logowania się do konta bankowego w publicznych hotspotach. Zaraz po wylądowaniu pobiegłem po sim-a z planem internetowym. Stambuł & Turkcell to właściwy duet. Inni – jak np. Vodafone dają niby niższe ceny, ale wymyślają rejestrację urządzenia, po miesiącu użytkowania. Takich chwytów nie lubię. Paszport, lub jego kopia, 90 lirów (ok. 30 EUR) i stajesz sie szczęśliwym posiadaczem 4GB na 6 miesięcy (w sumie nieźle, bo na Teglu widziałem 1 GB na Niemcy za 19,99 EUR).

Transport

Za wszelką cenę unikać taksówek! Najlepiej metro (można wsiąść już na lotnisku), tramwaj, lub prom. Korki są wszędzie i prawie o każdej porze. Z lotniska do Sultanahmet (stara część z zabytkami) warto metrem. Należy kupić kartę iett (w automacie) za 10 lirów i doładować ją np. kolejną „dychą”. Przejazd do Aksaray kosztuje może ze 3 liry? Miałem łatwiej bo jechałem z Okanem – moim dobrym duchem z dnia pierwszego. Korzystałem tu z sugestii świetnie zorientowanej w temacie Pani Ani – jak się zgodzi i o niej wkrótce.

Stambul-34

View from Ciragan Kempinski to Sultanahmet

Zwiedzanie & Co

Co wiadomo z Wikipedii, lub innego Lonely Planet obowiązkowo należy zobaczyć Sultanahmet z meczetami (również ten związany z sultanem, o którym tak głośno w naszej TV) Hagia Sophia i Pałac Topkapi. Koniecznie trzeba wyskoczyć na bazar. I ten Wielki (Grand Bazar) gdzie szwarc mydło i powidło i ten bardziej widowiskowy z przyprawami, owocami i jedzeniem – egipski. Z drugiej strony mostu Galata dzielnica Taksim i Karakoy i  Galata Tower z super widokiem na zachodzące słońce nad Sultanahmet.

Stambul-6

Sultanahmet Mosque

Spanie

No tu jest wybór! Jeśli ktoś koniecznie chce spać w starej dzielnicy, a ma być luksusowo to Four Seasons at Sultanahmet będzie strzałem w „10”. Siostrzany hotel tej samej firmy znajduje się nad Bosforem, zresztą tuż obok jest nowiutki Shangri-La (typowy city hotel), ale gdy chodzi o tradycję i „resort feeling” to nie do pobicia jest Ciragan Kempiński. To tutaj macie ekskluzywną część pałacową (tylko kilka apartamentów) oraz ogromny basen (a w zasadzie dwa baseny na dwóch poziomach) – podgrzewany przez cały rok do 27 stopni (zimą bywa tu śnieg!). Mnie w części hotelowej odpowiadał pokój z dwoma widokami (i dwoma balkonami) na stronę Bosforu i mostu nad Bosforem. Uwaga! Kempiński w Stambule nie jest jednym z tych nowych „fancy” hoteli, gdzie wszystko jest w chromie i szkle. Niektóre z urządzeń wymagają pewnie wymiany (hotel ma już 20 lat), ale to co jest w nim nie zastąpione to atmosfera wielkiego świata, dbałość o szczegóły, czystość. Obiekt należy z całą pewnością do grona takich ikon świata hotelarskiego jak Copacabana Palace w Rio, Mandarin Oriental w Bangkoku, czy George V w Paryżu. Kempiński ma absolutnie rewelacyjne śniadanie (tego dnia zjadłem dwa i tu i w Ali Babie), kawę espresso, która wygląda jak gourmet, a jest po prostu espresso, rozleniwiający lounge bar z sziszą w każdym rozmiarze i kolorze. Niestety nie korzystałem tu z kolacji (jest tyle miejsc „na miescie”), ale sądząc z klienteli kuchnia musi być wyjątkowa. Niewątpliwą zaletą położenia obiektu jest możliwość obserwacji życia w Bosforze. Most (pozornie) ugina się pod ciężarem wolno sunących w korku pojazdów, podczas gdy potężne tankowce i drobnicowce pchają się pod nim w kierunku Morza Czarnego. Każda pora dnia jest tu inna. Raz głośna muzyka z łajby wycieczkowej, innym razem (jak mawia mój teść w żartach: „drugą razą”) zaśpiew muezina z pobliskiego Ortakoy Mosque, a na koniec huk fajerwerków – świdrują uszy w metropolii z pogranicza Europy i Azji.

Stambul-30

Ciragan Kempinski Palace

Stambul-33

View from Ciragan Kempinski Palace to Bosphorus Bridge

Stambul-24

Ciragan Kempinski swimming pool

Stambul-39

Ciragan Kempinski Palace Suite

Jedzenie

Temat, którego nie wyczerpiecie w tydzień, a tym bardziej w 36 godzin. Stambuł, ba Turcja to jedzeniowe Eldorado! Napisze więc tylko gdzie mnie zaniósł język, bo i tak znajdziecie lepsze i ciekawsze miejsca. No więc jak wrzuciłem na FB śniadanie zjadłem w Ali Baba – restauracji przy moście pod Bosforem. Nie wiem czy jest na pierwszym czy 1201 miejscu na Tripadvisor. Mnie menemen (jajecznica z dużą ilością pomidorów i smażonego carne) smakował znakomicie. Wziąłem też talerz owoców (o dwie porcje za duży) – był słodki i pyszny aż do nadejścia rachunku. Stara zasada – czego nie ma w karcie kosztuje razy trzy, sprawdziła się tu w stu procentach. Jednak nie o oszczędność tu chodzi tylko o przyjemność. Tak na marginesie. Podrózujecie dla przyjemności, czy żeby nie dać się oszukać? Znam też takich – oj wysoko na świeczniku, którzy podróżują aby … oszukać (jest taki typ Polak – cwaniak:) – za ile byłeś na wakacjach? Oj przepłaciłeś! Udało Ci się kupić, użyć i zwrócić? Super! Ech …). Gdy już jesteście w Sultanahmet i właśnie zwiedziliście Hagia Sophia nic prostszego jak zjeść w Mihri. Pięknie położona – dania może nie są wyszukane, ale też nie kosztują majątku, a na deser na harfie zagra Wam piękna Turczynka:). Uwaga! Większość lokali położona w pobliżu miejsc turystycznych (szczególnie meczetów) nie prowadzi wyszynku alkoholowego! Popołudniu zapędziłem się do Kantin. Ciekawostką tego lokalu jest menu – codziennie inne, produkty są więc świeże i najwyżej jednodniowe. Uwaga! Otwarte tylko do 18, a lokal jest stosunkowo mały. O śniadaniu już pisalem. Południe następnego dnia zastało mnie w Karakoy w restauracji Lekantasi. Kiedyś była to knajpka na miarę krakowskiej Babci Maliny, dzisiaj to bardzo popularny spot młodych ludzi pracujących w lokalnych biznesach. Charakter kuchni nie uległ jednak zmianie. Jedzenie wciąż domowe. Na lunch wsunąłem zupę z cukinii i wolno gotowaną wołowinę na pure bakłażanowym. Ozdobą lokalu są niewątpliwie kelnerki:).

Stambul-40

Espresso … @ Kempinski Istanbul

 

Stambul-27

Le Fumoir Bar @Ciragan Kempinski

 

Stambul-25

Breakfast @Kempinski Ciragan

 

Stambul-20

Mihri Restaurant

Stambul-35

Lekantasi Karakoy

I na koniec – nie byłbym sobą gdybym nie pobiegł w poszukiwaniu baklawy. W sumie to nie musiałem aż tak daleko hasać. Zaraz za rogiem traficie bowiem na istambulskiego …. Sachera;). Konkretnie chodzi o instytucję Karakoy Gulluoglu z tradycjami od 1820 roku. Wiem, że można kupić też na lotnisku, co więcej lokal swym wyglądem wcale nie zachęca. Spróbujcie jednak świeżych, właśnie dostarczonych w witrynę na stalowej tacy. Zapomnicie, ze jedliście kiedyś baklawe. Prawdziwa baklawa to Gulluoglu!

Attachment-1

Baklava

Dodaj komentarz